Czasem wydaje się, że największe motoryzacyjne perełki są schowane gdzieś głęboko w prywatnych kolekcjach, niedostępne dla oczu zwykłych śmiertelników. Aż tu nagle – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – kilka z najbardziej kultowych modeli Mercedes-Benz wypływa na rynek, przypominając nam, że cuda się zdarzają.
Na sprzedaż: Mercedes-Benz 300 SL Gullwing z 1956 roku – znaleziony skarb z historią w każdej śrubce
Historia
Wyobraź sobie scenę niczym z powieści przygodowej. Opuszczony garaż. Kurz unoszący się w promieniach słońca. A wśród pajęczyn stoi on – nieodrestaurowany Mercedes-Benz 300 SL Gullwing z 1956 roku. Ale to nie byle jaki egzemplarz. Ten konkretny samochód to 26. z zaledwie 29 wyprodukowanych „Alloy” Gullwingów. Jest jedynym oryginalnie wykończonym w czarnym lakierze z czerwonym skórzanym wnętrzem. To tak, jakby znaleźć czarną perłę w oceanie białych – szansa jedna na milion.
Ten samochód nie jest tylko piękną skorupą. Został zamówiony przez samego Luigi Chinettiego, legendarnego importera Ferrari i mistrza Le Mans. Czy można wyobrazić sobie lepsze rekomendacje? Chinetti najwyraźniej chciał sprawdzić, czy niemiecka inżynieria może konkurować z włoską pasją. Możemy tylko przypuszczać, że po testach doszedł do wniosku, iż warto go zachować. W końcu trzymał go przez 20 lat!
W 1976 roku samochód trafił w ręce Rudi Kleina, który kupił go bezpośrednio od Chinettiego. I tutaj zaczyna się prawdziwa tajemnica. Przez prawie 50 lat ten Gullwing nie opuszczał terenu „Porche Foreign Auto” Kleina. Nie jeździł po drogach ani nie był pokazywany na wystawach. Po prostu stał, czekając na swój moment chwały. To trochę tak, jakby mieć Mona Lisę schowaną w szafie i nikomu o tym nie mówić.
Od środka
Pod względem technicznym ten egzemplarz to prawdziwy unikat. Oprócz lakieru jest w pełni oryginalny. Zachował oryginalne wnętrze, karoserię, silnik, skrzynię biegów, tylny most, układ kierowniczy i przednie zwrotnice. To tak, jakby znaleźć dinozaura w idealnym stanie – tylko z mniejszym ryzykiem pożarcia.
Pod maską kryje się sześciocylindrowy silnik o pojemności 3 litrów z bezpośrednim wtryskiem paliwa, oznaczony jako NSL – czyli jeszcze bardziej sportowa wersja. Moc? Około 215 KM. Prędkość maksymalna? Ponad 250 km/h. W latach 50. to było jak prędkość światła. A wszystko to w samochodzie lżejszym dzięki aluminiowej karoserii – stąd nazwa „Alloy”. Oczywiście, po latach spędzonych w bezruchu, silnik prawdopodobnie potrzebuje więcej niż tylko świeżego oleju i nowej świecy zapłonowej. Ale kto by się tym przejmował? W końcu nic tak nie cieszy jak wydanie na samochód 5mln USD i połowe tyle na jego naprawę.
Oczywiście, nie obyło się bez drobnych przygód. W 1981 roku Rudi Klein podobno wjechał w tył samochodu… wózkiem widłowym. Cóż, nawet najlepsi mają gorsze dni. Jednak poza tym, samochód jest w zadziwiająco dobrym stanie jak na swoje lata i historię.
Wnętrze to prawdziwy hołd dla luksusu tamtych czasów. Czerwone skórzane fotele, oryginalne wskaźniki i ta niesamowita kierownica. Można poczuć się jak gwiazda filmowa z lat 50. Z tą różnicą, że nie trzeba nosić kapelusza, aby wyglądać stylowo.
Podsumowanie
Ten Gullwing to nie tylko samochód. To kapsuła czasu, która przetrwała dekady bez większych zmian. Jest jak tajemniczy skarb, który czekał na odkrycie. A teraz, gdy pojawił się na rynku, stanowi jedną z najbardziej ekscytujących ofert Mercedesa-Benz z okresu powojennego od dekad.
Na sprzedaż: Mercedes-Benz Type 122 Indianapolis z 1923 roku – królewski powóz z historią na każdym zakręcie
Historia
Wyobraź sobie podróż w czasie do lat 20. XX wieku. Era jazzu, art déco i początków motoryzacji jako symbolu luksusu i prędkości. Na scenie pojawia się on – Type 122 z 1923 roku. Ale to nie jest zwykły egzemplarz. Ten konkretny samochód to jeden z zaledwie czterech przygotowanych przez Daimler Motoren Gesellschaft (DMG) na słynny wyścig Indianapolis 500 w 1923 roku. To ostatnie dzieło Paula Daimlera przed opuszczeniem firmy. Można powiedzieć, że to jego motoryzacyjne pożegnanie z fajerwerkami.
Cztery samochody zostały wysłane do USA. Nasz bohater, o numerze podwozia 26913, został oznaczony jako zapasowy. Podczas kwalifikacji główny inżynier i kierowca, Max Sailer, zaliczył poślizg w deszczu i uszkodził swój samochód. W efekcie jego siostrzeniec i kierowca rezerwowy, Karl Sailer, musiał przejąć zapasowy wóz.
W wyścigu duet Sailerów zajął 8. miejsce. To było najwyższe spośród wszystkich Mercedesów i europejskich samochodów w tym roku. Nieźle, jak na auto, które zaczynało jako rezerwowe. Można powiedzieć, że był to motoryzacyjny Kopciuszek.
Technicznie
Pod maską tego olbrzyma kryje się potężny, sześciocylindrowy silnik o pojemności 6 litrów. Dzięki zastosowaniu sprężarki mechanicznej Roots, moc wzrastała ze 100 KM do imponujących 140 KM po jej załączeniu. W tamtych czasach to było jak dodanie turbo do hulajnogi. Zupełnie nowy poziom prędkości. Prędkość maksymalna sięgała 112 km/h, co mogło przyprawić o zawrót głowy niejednego kierowcę przyzwyczajonego do spokojnego tempa dorożek.
Dalsze losy
Po wyścigu samochód został zatrzymany przez American Mercedes Company, a następnie sprzedany E.J. Schroderowi z Summit w New Jersey 31 marca 1924 roku. W połowie lat 30. trafił w ręce Mike’a Caruso z Long Island. Caruso zgłosił go do udziału w Vanderbilt Cup w 1936 roku. Niestety, w konkurencji z takimi jak Tazio Nuvolari w Alfa Romeo 12C-36, Caruso został uznany za zbyt wolnego przez organizatorów i nie wystartował. Cóż, nie każdy może być Nuvolarim.
Karoseria z tamtego okresu, widoczna na zdjęciach, to ta sama, która towarzyszy samochodowi do dziś. Prezentowana jest w surowym metalu. To jak noszenie oryginalnego garnituru sprzed wieku – nieco przetartego, ale pełnego charakteru.
Wiele nabywców
W kolejnych latach samochód przechodził przez ręce znanych kolekcjonerów. Josef Reutershan, Alec Ulmann, Courtney Rogers – wszyscy oni dodali coś do jego historii. W 1951 roku Rogers zdobył nagrodę dla najlepszego zabytkowego auta na wyścigach w Bridgehampton. W latach 50. samochód trafił do kolekcji Henry’ego Austina Clarka Jr. w Long Island Automotive Museum. Clark pozwolił swojemu przyjacielowi, Charlesowi Addamsowi – tak, temu od „Rodziny Addamsów” – ścigać się nim w Bridgehampton w 1952 i 1959 roku. Można sobie tylko wyobrazić, jakie makabryczne żarty padały w trakcie tych wyścigów.
W 1978 roku samochód dołączył do słynnej kolekcji Yoshiyuki Hayashi w Gotemba w Japonii. Wiele z aut Hayashiego zostało później zakupionych przez Berniego Ecclestone’a, znanego z kierowania Formułą 1. W 1995 roku samochód został sprowadzony do Wielkiej Brytanii. Przez krótki czas pozostawał w kolekcji Ecclestone’a, zanim w 1996 roku trafił do The Aumann Collection.
Pod względem technicznym ten Mercedes to prawdziwy unikat. Liczba zachowanych, doładowanych Mercedesów 2-litrowych z tamtego okresu jest tak niewielka, że można je policzyć na palcach jednej ręki. W 2011 roku samochód przeszedł pełną odbudowę silnika w renomowanej firmie Capricorn Engineering. Kosztowało to prawie 150 000 euro. Ale kto by liczył pieniądze, gdy w grę wchodzi takie arcydzieło?
Podsumowanie
Jeśli zastanawiasz się nad zakupem, przygotuj się na to, że staniesz się częścią historii motoryzacji. Ten samochód to nie tylko metal i mechanika. To dziedzictwo wyścigów, inżynierii i pasji. A jeśli masz wątpliwości, pamiętaj – prawdziwe skarby nie trafiają się codziennie. W końcu, ile razy masz okazję kupić samochód, którym jeździł twórca „Rodziny Addamsów”? No właśnie.
Na sprzedaż: 1929 Mercedes-Benz 710 SS Roadster by Corsica – technika, historia i szaleństwo w jednym
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak wyglądałby samochód, gdyby inżynierowie mieli nieograniczony budżet i nieco szaleństwa w oczach, to 1929 Mercedes-Benz 710 SS Roadster Corsica jest odpowiedzią na twoje pytanie. To nie jest zwykły oldtimer; to mechaniczny kolos z epoki, kiedy pojęcie „za dużo mocy” było równie abstrakcyjne jak jednorożce.
Techniczny potwór z doładowaniem
Mercedes-Benz na zawsze będzie kojarzony z doładowaniem mechanicznym, dzięki wprowadzeniu tej technologii na początku lat 20. i opanowaniu jej do perfekcji w celu dominacji w wyścigach Grand Prix i samochodów sportowych. Kulminacją tych wysiłków był model S-Type, który ostatecznie otrzymał gigantyczny silnik o pojemności 7 065 cm³ i powiększone doładowanie.
W ostatecznej specyfikacji fabrycznej SSK, sześciocylindrowy silnik mógł generować oszałamiające 300 KM przy pełnym zaangażowaniu doładowania. To mniej więcej tyle, ile dzisiejsze samochody sportowe, ale bez żadnych nowoczesnych systemów wspomagania. Łącznie wyprodukowano jedynie 111 egzemplarzy modelu SS (Super Sport), co czyni go piekelnie rzadkim.
Historia
Ten konkretny 710 Super Sport, o numerze podwozia 36036, został zamówiony przez dealera Gordona Watneya z Mayfair za pośrednictwem British Mercedes-Benz Ltd. Opuścił fabrykę 15 sierpnia 1929 roku jako samo podwozie. Został dostarczony 25 października 1929 roku i zarejestrowany miesiąc później.
Pierwszym właścicielem był najprawdopodobniej Thomas „Scrap” Thistlethwayte, członek słynnej grupy „Bentley Boys„, który na końcowym etapie swojej kariery wyścigowej przeszedł na stronę Mercedes-Benz. Thistlethwayte ścigał się innym modelem SS z karoserią Martin Walter w 1929 roku, mając nadzieję, że bardziej potężna wersja (uważa się, że to ten samochód) zostanie dostarczona na czas na wyścig RAC Tourist Trophy. Niestety, samochód nie dotarł na czas, a Thistlethwayte zakończył karierę wyścigową później w tym sezonie.
Samochód doznał uszkodzeń tylnej części w wypadku, co prawdopodobnie spowodowało zamontowanie nowej karoserii roadstera. Tutaj na scenę wkracza Corsica Coachworks, jedna z najbardziej cenionych firm karoseryjnych okresu przedwojennego. Ich projekty były estetycznie oszałamiające i zawsze tworzone na podstawie szkiców zamiast precyzyjnych rysunków, co sprawiało, że niemal każda karoseria Corsica była unikatowa. Zdjęcia z epoki pokazują samochód w czarnym kolorze, co dodaje mu dodatkowego uroku (i prawdopodobnie utrudnia utrzymanie czystości).
Gwiazda srebrnego ekranu i kolejni właściciele
8 września 1934 roku, ten wspaniały SS został ponownie zarejestrowany jako „AGH 594” przez Clifforda Taylora, dealera z Berkeley Square w Londynie. Taylor, który również był producentem filmowym, umożliwił samochodowi występ w filmie Ealing Studios „Death Drives Through”, gdzie z pewnością przyciągał więcej uwagi niż główni aktorzy.
Następnie samochód trafił do pułkownika Samuela Sandarsa, odznaczonego Krzyżem Wojskowym. Kolejnym właścicielem, od 17 listopada 1938 roku, był Ewart Bradshaw, zamożny biznesmen posiadający sieć salonów samochodowych w Lancashire. W tym okresie uważa się, że silnik został wymieniony na inny o numerze 680 S, co dodaje kolejny rozdział do jego bogatej historii.
Po śmierci Bradshawa w 1959 roku, samochód przeszedł w ręce jego syna, który próbował go sprzedać za £1,500. Brzmi jak okazja życia, prawda? W 1963 roku samochód trafił do słynnego kolekcjonera Mercedes-Benz, M.L. „Bud” Cohna, i został wysłany do Los Angeles. Cohn przemalował samochód na biało z czerwonym wnętrzem, nadając mu wygląd, który z pewnością przyciągał wzrok (i prawdopodobnie kilka uniesionych brwi).
Ten SS był jednym z klejnotów kolekcji Cohna i osiągnął cenę $320,000 na aukcji w lutym 1979 roku, ustanawiając światowy rekord cenowy dla samochodu sprzedanego na aukcji. Kupcem był Skip Berg, który zdobył nim drugie miejsce w klasie na Pebble Beach Concours w 1981 roku. Samochód zmieniał właścicieli, trafiając m.in. do Davida Goodwina i Skip’a Barbera pod koniec lat 80.
Powrót do chwały i współczesność
W 1990 roku samochód został zakupiony przez szwedzkiego kolekcjonera Kenta Olssona i przeszedł siedmioletnią restaurację prowadzoną przez TE Berrisford. Po jej zakończeniu, wrócił na Pebble Beach w 1997 roku i zdobył nagrodę Chairman’s Trophy. W październiku 1998 roku dołączył do The Aumann Collection. W tym czasie przeszedł kolejną restaurację kosmetyczną, przywracając mu oryginalne kolory z epoki.
Ten wspaniały Mercedes-Benz był wystawiany na różnych prestiżowych imprezach, w tym na Concorso d’Eleganza Villa d’Este w 1999 roku, gdzie zdobył tytuł Best of Show by Public Referendum. To pokazuje, że nawet po latach samochód ten nadal potrafi przyciągać uwagę i zdobywać uznanie.
Podsumowanie
1929 Mercedes-Benz 710 SS Roadster by Corsica to żywe muzeum, świadectwo epoki, w której inżynieria i sztuka były nierozłączne. Z bogatą historią, unikatową karoserią i silnikiem, który mógłby napędzać mały statek, ten samochód jest prawdziwym klejnotem dla kolekcjonerów i miłośników motoryzacji.
Jeśli masz odwagę (i odpowiednio głębokie kieszenie), aby prowadzić ten potężny kawałek historii, możesz być pewien, że przyciągniesz uwagę wszędzie, gdzie się pojawisz.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z @rmsothebys