Relacje

Warsaw Motor Show 2024 – Dlaczego to koniec mojej przygody z tym eventem?


Warsaw Motor Show – co roku daję Wam szansę, wierząc, że może tym razem się uda. Że w końcu dostanę wydarzenie na miarę tych wielkich haseł reklamowych, którymi tak chętnie się zasłaniacie: „największe i najlepsze targi motoryzacyjne w Polsce”. I co roku dostaję zimny prysznic. Ale po tym, co zobaczyłem w tym roku, mówię stop. Serio, już nie warto.

Najciekawsze auto na całym evencie to nowy hatchback Alpine? Naprawdę? Reszta – auta rozmieszczone w tak żenujący sposób, że nawet nie da się podejść, bo wszystko zasłonięte słupkami. Tłumy ludzi wszędzie, kolejki do rejestracji ciągnące się przez 20 minut, zero klimatu i emocji, które powinny być sercem takiego wydarzenia.

Wydajecie fortunę na marketing, krzyczycie, że to „święto motoryzacji”, a na miejscu coraz większa bieda. Coraz słabsze auta, coraz gorsza organizacja. Mam wrażenie, że z roku na rok coraz bardziej boicie się pokazać coś, co naprawdę przyciągnie uwagę. A przecież chyba o to chodzi, prawda?

W tym roku to nie była strata czasu – to była strata ostatnich resztek nadziei. Dla mnie koniec z Warsaw Motor Show. Trzymajcie się tych swoich wielkich haseł i słabych wystaw. Ja dziękuję.


O autorze

Mam 20 lat i jestem redaktorem naczelnym Corsa Classica oraz twórcą kanału Jazdajakmarzenie na TikToku, gdzie zgromadziłem już ponad 50 tysięcy obserwujących. Moja pasja do samochodów zaczęła się w wieku 5 lat i od tamtej pory nie przestaję zgłębiać świata motoryzacji – od największych wystaw jak Goodwood i Essen Motor Show po muzea samochodowe w całej Europie. Latami zbierałem modele aut od Autoart po CMC, ucząc się każdego detalu. Dziś tworzę treści, które przyciągają prawdziwych pasjonatów motoryzacji.