2000s 2010s historie Kultura Made in germany Motorsport racing cars

Porsche Cayenne Transsyberia: Samochód, który nie boi się niczego.

Profil czarnego Porsche Transsyberia

Rajd, który weryfikuje twardzieli

Jeśli myślisz, że masz w życiu trudno, spróbuj przejechać 7200 kilometrów przez bezkresne pustkowia w dwa tygodnie, śpiąc w terenówce, żyjąc na diecie składającej się z konserw mięsnych i herbaty z nieznanych liści. Rajd Transsyberia, organizowany od 2003 roku, nie był dla ludzi, którzy boją się brudu. Trasa prowadziła z Moskwy do Ułan Bator w Mongolii, a jedyną gwarancją na dojazd do mety był samochód, który potrafi przejechać przez Syberię szybciej niż wojsko rosyjskie w drodze na kolejną aneksję. Zawodnicy mieli do pokonania każdego dnia setki kilometrów błota, stepów, rzek, gór i pustyni Gobi. Warunki były tak ekstremalne, że nawet najtwardsze samochody rozpadały się na części pierwsze. Mechanicy przypominali wtedy medyków na polu walki. W 2007 roku Porsche postanowiło rzucić wyzwanie terenowym legendom i wprowadzić do gry zmodyfikowane Cayenne S.



Porsche Cayenne Transsyberia: Rajdowy czołg na sterydach

Nie ma co ukrywać, Cayenne nigdy nie było ładne. To samochód, który wygląda jak 911 po dwóch tygodniach mieszkania u babci. Ale wersja Transsyberia miała coś, co przyciągało uwagę. Była podniesiona, uzbrojona w terenowe opony i snorkel dachowy. Wyglądała jak SUV, który szykuje się na apokalipsę. Pod maską czaił się 4,8-litrowy silnik V8 o mocy 385 KM i momencie obrotowym 500 Nm. Tak, dokładnie taki sam jak w zwykłym Cayenne S. Różnica polegała na tym, że wersja rajdowa miała skrócone przełożenia. To pozwalało jej wydostać się z piachu szybciej niż Brytyjczycy z Unii Europejskiej. Było tu również wzmocnione zawieszenie z systemem Porsche Dynamic Chassis Control, chroniącym kierowcę przed nagłym spotkaniem z ziemią. Całość owinięto w aluminiowe osłony podwozia, klatkę bezpieczeństwa i dodatkowe reflektory na dachu, które mogły oświetlić Syberię niczym policyjny helikopter szukający uciekiniera.



Porsche nie zapomniało o komforcie – wnętrze miało wciąż sporo luksusowych akcentów, ale było wystarczająco surowe, jak na raojdówkę przystało. Kiedy niemiecki zespół przyjechał na rajd, nikt w nich nie wierzył. I nie ma co się dziwić, to miał być pierwotnie luksusowy SUV, którym jedzie się do miasta na kawę. On nie miał się brudzić, a co dopiero jeździć w terenie. Jednak finał rajdów był zupełnie inny. W 2007 i 2008 roku Cayenne Transsyberia zgarnęło całe podium, udowadniając, że Porsche umie robić nie tylko samochody dla ludzi, którzy noszą buty za równowartość używanego Golfa.



Porsche Cayenne S Transsyberia: Wersja dla cywilów, którzy lubią hardcorowe wycieczki do Lidla

Porsche uznało, że jeśli można zrobić wersję rajdową, to można też sprzedawać jej drogową odmianę. W 2009 roku na świat przyszło Porsche Cayenne S Transsyberia. Produkcja była limitowana do 285 egzemplarzy, co oznacza, że jest to bardziej ekskluzywny samochód niż wieczór kawalerski w Dubaju. Transsyberia może się podobać lub nie, ale nadal jest to jeden z najbardziej limitowanych samochodów spod tej marki. Pod maską umieszczono ten sam 4,8-litrowy V8, ale tym razem z Cayenne GTS, co oznaczało 405 KM i 500 Nm. Skrócone przełożenia sprawiały, że SUV ten przyspieszał od 0 do 100 km/h w 6,1 sekundy, co w tamtych czasach było tempem godnym samochodu sportowego. Do tego dochodziły obniżone zawieszenie, mocniejsze hamulce i felgi 18-calowe, które nadawały mu jeszcze bardziej muskularny wygląd.



Najważniejszym elementem wersji drogowej były jednak kolory. Porsche dało klientom cztery warianty: czarny z pomarańczowymi akcentami (czyli ten najbardziej pożądany), srebrny z pomarańczowymi akcentami, czarny z metalikiem Meteor Grey, Meteor Grey z Crystal Silver. To było auto dla tych, którzy chcieli mieć w sobie ducha rajdu, ale zamiast Syberii podbijali parkingi pod galeriami handlowymi i okoliczne łąki i lasy.



Porsche Cayenne Transsyberia to dowód na to, że nawet luksusowy SUV może dostać terenowego ADHD. Wersja rajdowa była czołgiem na kołach, który przewyższał konkurencję i rządził na trasie z Moskwy do Mongolii. Wersja cywilna to samochód dla tych, którzy chcą poczuć się jak uczestnicy ekstremalnego rajdu, ale bez konieczności spożywania podejrzanych mięsnych konserw. Czy był to najlepszy SUV swoich czasów? Może nie, ale był jednym z nielicznych, które mogły przejechać przez Syberię szybciej niż informacje o kolejnym kryzysie ekonomicznym. A to już coś.