1990s historie Motorsport Osoby racing cars

Alan Kulwicki- Historia „Polskiego Księcia” NASCAR

Alan Kulwicki

Motorsport w Polsce nie należy do najpopularniejszych dyscyplin, jednak mimo to wciąż co jakiś czas przez topowe ligi przewijają się polskie nazwiska i polskie zespoły. Oczywiście każdy zna Roberta Kubicę, a ostatnio także głośno o Inter Europolu, głównie za sprawą ich niedawnego zwycięstwa w Le Mans. Niestety, o jednej z najjaśniejszych gwiazd polskiego motorsportu niewielu z nas w ogóle wie, dlatego dziś przeniosę was za wielką wodę, do Stanów Zjednoczonych, aby przedstawić wam „Polskiego Księcia” – Alana Kulwickiego.

Motorsport w Polsce a w USA

Jedyną tak naprawdę powszechnie rozpoznawalną dziedziną motorsportu w Polsce jest F1, z raczej oczywistych przyczyn – największa promocja i show. Inne sporty nie cieszą się takim zainteresowaniem, a szkoda. W Stanach sytuacja wygląda inaczej. Oczywiście Formuła 1 jest również wyjątkowo popularna, jednak tam sporty motorowe cieszą się dużo większą popularnością i mają swoje unikatowe tradycje. W Ameryce króluje NASCAR i to właśnie tam nasz rodak stanowi legendę. U nas ciężko jest zrozumieć tę serię, krąży stereotyp, że jest to po prostu monotonne jeżdżenie po owalu, i w gruncie rzeczy tak jest, ale jest w tym wiele więcej i na pewno nie jest to w żadnym stopniu monotonne czy nudne. Jednak nie o samym NASCAR dzisiaj, lecz o jednym z najważniejszych kierowców w historii tego sportu.

Trudny początek- Dzieciństwo i polskie Korzenie

W 1954 roku, w mocno związanym z Polonią miasteczku Greenfield, na przedmieściach Milwaukee w stanie Wisconsin, urodził się Alan Kulwicki, kierowca, który w latach 90. osiągał niemożliwe. Oboje jego dziadków i babcia byli Polakami. Polska pełniła w jego życiu ważną rolę, mimo że polskiego obywatelstwa nigdy nie posiadał.

Alan miał trudne dzieciństwo. Same wyścigi zaczął w wieku 13 lat w kartingu, jednak tam nie był w stanie osiągać zbyt wiele, ponieważ jego ojciec nie miał czasu jeździć z nim po całych Stanach. Gdy był jeszcze młody, zmarła mu matka oraz brat. Jednak nie zatrzymało go to i w 1977 ukończył uniwersytet, otrzymując tytuł magistra inżynierii mechanicznej. Kierowca wyścigowy z wykształceniem to rzadkość, a jeszcze rzadsze było to w tamtych czasach.

Pierwsze kroki Alana Kulwickiego w motorsporcie

Poważnie za wyścigi Alan wziął się w 1973 roku, kiedy to ścigał się na dirt owalach. W tym samym roku wygrał klasyfikację debiutantów na torze Hales Corners Speedway i otrzymał nagrodę debiutanta roku. W następnym roku ścigał się już najbardziej zaawansowanymi stock carami w tej kategorii, tzw. Late Carami, gdzie zdobył swoje pierwsze zwycięstwo.

Droga do NASCAR- Ostatnia prosta

W 1977 zakończył starty na dirt ovalach i przeniósł się na asfalt. Nawiązał współpracę z Gregiem Kriegerem. Greg był inżynierem, którego samochodem Alan wygrał mistrzostwa na torze Slinger Super Speedway. Rok później, oprócz mistrzostw na Slinger, startował również w mistrzostwach na Wisconsin International Raceway, gdzie w pierwszym roku znalazł się na trzecim miejscu wśród debiutantów.

Kolejne lata przyniosły mu dwa zwycięstwa w tych mistrzostwach. Lecz nie było to dla niego wystarczające, piął się dalej w drodze na szczyt.

Następnym wyzwaniem dla niego, w 1979 roku, były USAC Stock Series oraz American Speed Association. W drugiej z tych serii dwukrotnie kończył trzeci w tabeli – w 1982 i 1985 roku. Łącznie zdobył tam 12 pole position i 5 wygranych.

W 1984 roku Alan Kulwicki wreszcie znalazł się w serii juniorskiej dla NASCAR, z której wywodzą się przyszłe gwiazdy. Mowa o NASCAR Busch Grand National Series, obecnie Xfinity Series. Swój pierwszy wyścig w tej serii ukończył na drugiej pozycji, co od początku pokazało, że ma wielkie ambicje. Sezon jednak ukończył nisko, na 50. miejscu, ale to dlatego, że wziął udział tylko w 4 z 29 wyścigów. Jednak Bill Terry, właściciel jednego z małych zespołów, dostrzegł Alana i zaproponował mu 5 startów w głównej kategorii – NASCAR Winston Cup.

Kierowca, szef zespołu i szef mechaników, czemu nie?- Trudny początek w NASCAR

Po otrzymaniu tej oferty Alan zauważył w niej swoją szansę. Sprzedał wszystko, oprócz swojej ciężarówki i przyczepy z meblami, aby przeprowadzić się do Charlotte. W ciągu tych 5 wyścigów najwyżej ukończył na 13. pozycji, co wciąż było dobrym startem, jak na ekipę mocno odbiegającą od reszty stawki.

W końcu nadszedł rok 1986 – pierwszy pełnoprawny sezon Alana w NASCAR. Sytuacji Polaka nie ułatwiał fakt, że w trakcie sezonu właściciel zespołu postanowił go sprzedać. Alan jednak był niezłomny – postanowił złożyć ofertę i kupić zespół. Tak też się stało. Zespół został przechrzczony na AK Racing, a sam Kulwicki objął w nim trzy role. Była to sytuacja wręcz niespotykana – Alan był jednocześnie kierowcą, szefem zespołu oraz szefem mechaników.

Sytuacja w AK Racing była, można powiedzieć, dramatyczna – przez cały sezon mieli do dyspozycji jedynie jeden samochód i dwa silniki. Bez żadnych sponsorów, praktycznie zerowego zaplecza finansowego i jedynie dwóch pełnoetatowych pracowników w ekipie, Alan wciąż zachował wolę walki. I zrobił prawdziwy pokaz umiejętności. Zdobył tytuł „Rookie of the Year”, startując w 23 z 29 wyścigów sezonu. Czterokrotnie kończył w top 10 i raz w top 5.

A więc jednak można skręcać w prawo- „Polish Victory Lap” i ciąg dalszy kariery Alana

Kolejny rok, już z nowym sponsorem, idzie mu jeszcze lepiej. Dziewięć razy w czołowej dziesiątce oraz trzy razy zdobywa Pole Position, a sezon kończy na 15. miejscu w tabeli.

Jest rok 1988 i na torze w Phoenix pisze się legenda, która na zawsze odmieni serię NASCAR.
Alan Kulwicki zwycięża swój pierwszy wyścig i na zawsze zmienia tę serię. Jak? Otóż decyduje się na ekstrawagancki ruch – okrążenie honorowe po zwycięstwie przejeżdża pod prąd. Do dziś takie okrążenie, na cześć jego pomysłodawcy, nazywa się „Polish Victory Lap” i nadal można je zobaczyć w NASCAR.

Jakby ta historia była niewystarczająco wyjątkowa, w następnym roku Alan podejmuje jeszcze odważniejszą decyzję – rozpocznie budowę własnych silników. Niestety, okazały się one dość awaryjne i mimo bardzo dobrych wyników w sezonie – sześciu Pole Position – to właśnie awarie i dziewięć DNF odebrały mu szansę na walkę o tytuł. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo po 1989 roku zaczyna stanowić prawdziwą sensację w świecie wyścigów.

Alan Kulwicki w barwach Amerykańskiej Armii?- Problemy na początku lat 90 tych

Początek lat 90. dla Alana był pełen wyzwań. Zależało mu na własnym zespole, który miał problemy ze sponsorami, jednocześnie otrzymując bardzo dobre oferty od poważnych zespołów. Jednak je odrzucił, licząc na współpracę z producentem kawy jako sponsorem. Problemy w negocjacjach z Maxwell House sprawiły jednak, że sezon rozpoczął bez sponsora. W jednym z wyścigów miał jednorazowo nietypowego sponsora – Amerykańską Armię, która potrzebowała promocji działań w Zatoce Perskiej.

Kryzys nie trwał długo, bo wkrótce pojawił się poważny sponsor – sieć restauracji Hooters, bardzo popularna w tamtym czasie. Początkowo mieli oni jednorazową umowę sponsorską z innym kierowcą, ale ten nie zakwalifikował się do wyścigu. Wtedy zdecydowali, że to właśnie Alan Kulwicki pojedzie w ich barwach. Alan wykorzystał swoją szansę idealnie, zajmując 8. pozycję. Hooters było tak usatysfakcjonowane, że zdecydowało się zostać jego długoterminowym sponsorem. Mówi się, że umowa została podpisana na serwetce w jednej z ich restauracji.

Narodziny „Polskiego Księcia”- Alan Kulwicki po raz kolejny pisze historię

W końcu dochodzimy do najważniejszego sezonu – 1992. Alan rozpoczął go czwartym miejscem w wyścigu otwarcia, ale kolejne finisze poza czołową dziesiątką oddalały go od tytułu. Jednak jego rywale również mieli problemy. W pewnym momencie wydawało się, że walka Alana o tytuł jest skończona – po wypadku ukończył wyścig na 34. miejscu. Ale, jak pokazuje jego historia, nie należał do tych, którzy się poddają. Doskonała końcówka sezonu, w połączeniu z awariami rywali, pozwoliła mu wrócić do czołówki i stanąć do walki o mistrzostwo.

Nie było to jednak proste, ponieważ szansę na tytuł miało aż pięciu kierowców. Kulwicki nie był faworytem, dlatego napis „Thunderbird” (nazwa modelu Forda, którym się ścigał) zmienił na swoim aucie na „Underbird”. Było to nawiązanie do bycia underdogiem – kimś, kto nie jest faworytem.

Atlanta 1992 – Hooters 500. To tam wszystko się rozstrzyga. Wyścig był niezwykle emocjonujący – walka koło w koło i wypadek jednego z rywali. Kulwicki kończy na drugiej pozycji, co wystarcza, aby zdobyć 10-punktowe prowadzenie i zostać mistrzem. I oczywiście tytuł świętuje, jadąc pod prąd.

Pierwszy mistrz NASCAR z tytułem uniwersyteckim, najmniejsza różnica punktów w historii i pierwszy mistrz z północnego USA. Od tamtej pory, znany już jako „Polish Prince” – Polski Książę – wraca do rodzinnego Greenfield i przez sześć godzin rozdaje autografy, zapisując się na zawsze w historii.

Nagły koniec- Niespodziewana tragiczna śmierć Alana

Pieniądze, sława i tytuł nie zmieniły Kulwickiego. Twierdził, że jedyne, co chce sobie kupić, to samolot. Na co Hooters odpowiedziało mu, że mają kilka, z których może korzystać. Niestety, to właśnie zakończyło jego karierę.

Alan jako mistrz wciąż miał ambicje. Wrócił, aby bronić tytułu, i po pięciu wyścigach udowodnił, że jest gotowy na walkę o drugi tytuł. Jednak doszło do tragedii. W samolocie firmy Hooters, którym Alan wracał ze spotkania z fanami, doszło do usterki. Maszyna rozbiła się, a wypadek okazał się tragiczny.

Pamiętajmy Alana Kulwickiego- Polskiego Księcia NASCAR

Jednak ani Kulwicki, ani Underbird, ani Polish Victory Lap nie zostały zapomniane. Pod koniec sezonu 1993 nowy mistrz i zwycięzca wyścigu razem wykonali to honorowe okrążenie, aby uczcić pamięć Polaka. Do dziś Alan jest jednym z najbardziej wpływowych kierowców w historii NASCAR. Jego nazwiskiem nazwano park, wyścig, trybuny oraz fundację. NASCAR umieściło go w Hall of Fame na liście 50 najważniejszych kierowców w historii sportu. Jest również członkiem ogólnego Hall of Fame sportów motorowych, gdzie jego nazwisko widnieje obok największych legend motorsportu.

W Polsce NASCAR nie cieszy się dużą popularnością, ale mimo to warto pamiętać o tak wielkim wyczynie naszego rodaka – nawet jeśli nie interesujemy się wyścigami na owalach.

Zdjęcia: nascar.com, Google Images, Motorsport.com