Są samochody, które kocha się za piękno. Są też takie, które kocha się za to, że nie próbują nikomu się podobać. Alfa Romeo SZ należy do tej drugiej kategorii – to auto, które od początku miało być kontrowersyjne. Ale dziś wiemy jedno: to jeden z najbardziej charakterystycznych i fascynujących modeli w historii marki. A jego wersja Trofeo to już zupełny biały kruk.



Il Mostro – narodziny dziwaka
W 1989 roku, na salonie w Genewie, świat motoryzacji wstrzymał oddech. Na stoisku Alfy Romeo zadebiutował model SZ (Sprint Zagato) – niewielkie coupe o niskim prześwicie, wysokiej linii bocznej i absolutnie unikatowej, klinowatej sylwetce. Nadwozie zaprojektowano przy pomocy komputerów, co w tamtych czasach było nowością, a całość została wykonana z tworzywa kompozytowego. Zagato odpowiadał za design, Alfa – za technikę i prowadzenie.


Pod spodem kryła się klasyczna konstrukcja – tylny napęd, sztywna rama i silnik Busso V6 o pojemności 3 litrów, który generował 185 KM. SZ była brzydka, krzykliwa, niezrozumiała. I przez to wyjątkowa. Dziś mówi się o niej „klasyk przyszłości”, ale w zasadzie – klasykiem stała się już wtedy, gdy tylko zniknęła z obrotowych platform targowych.
Monako, rok 1993 – narodziny wyścigowego potwora
Włoski dramat trwał dalej. Alfa Romeo postanowiła jeszcze raz zagrać na nosie krytykom – tworząc torową odmianę SZ i organizując… jednomarkowy wyścig jako support do Grand Prix Monako w 1993 roku. Brzmi jak żart? A jednak – Alfa Romeo SZ Trofeo naprawdę powstała i naprawdę miała wystąpić w najsłynniejszym wyścigu świata. Auto przystosowano do motorsportu, ale tylko w podstawowym zakresie – dodano klatkę bezpieczeństwa, kubełkowe fotele i wyścigowe malowanie, ale silnik pozostał bez zmian. Ten sam, kręcący się pięknie V6 Busso. Ta sama stalowa rama i ta sama kompozytowa karoseria. Wyścigowy duch – czysty jak łza. Żadnych turbo, żadnych ułatwień. Tylko Ty, auto i tor.

Testowali go m.in. Walter Röhrl, Karl Wendlinger i Joachim Winkelhock – legendarni kierowcy, którzy potrafili wycisnąć z SZ wszystko, co najlepsze. Do dziś wiadomo o istnieniu zaledwie kilku egzemplarzy przygotowanych do tej serii. A ten konkretny, opisywany egzemplarz, zachował się w idealnym stanie i jest zarejestrowany do jazdy po drogach publicznych. Torowy potwór w legalnej obudowie? Takie rzeczy tylko we Włoszech.
Trofeo SZ – najrzadsza z rzadkich
W sumie powstało 1036 egzemplarzy seryjnego SZ, ale te przystosowane do wyścigów są absolutną rzadkością. Egzemplarzy Trofeo powstało zaledwie kilka. A ten – doskonale udokumentowany, utrzymany w perfekcyjnym stanie, gotowy zarówno na kolekcjonerski garaż, jak i okazjonalne track daye – to perła nawet na tle takich unikatów jak 8C czy Giulia GTA. I choć przez lata przezywano go „Il Mostro”, dziś każdy fan marki wie, że SZ to coś więcej niż dziwna sylwetka. To esencja włoskiej odwagi, Zagato w najlepszej formie i klasyczny Busso w sercu. Auto z charakterem, którego nikt nie próbował ugładzić. I dzięki temu – właśnie takie przetrwało próbę czasu.