Gdyby w latach 60. ktoś powiedział, że przyszłość samochodów będzie przypominać latające spodki, prawdopodobnie większość by się roześmiała. A jednak w 1968 roku, na paryskim salonie samochodowym, Alfa Romeo Carabo sprawiła, że śmiechy szybko zamieniły się w niedowierzanie i opadnięte szczęki.
Alfa Romeo Carabo: Klin, który zmienił zasady gry – Wizja Marcello Gandiniego
Ten samochód nie przypominał niczego, co wcześniej widziano na drogach – futurystyczny, klinowaty kształt wyglądał, jakby przybył z innej planety. Ale w tym szaleństwie była metoda. Bo to nie była tylko stylistyczna ekstrawagancja – to był manifest nowego podejścia do projektowania. Za projekt Carabo odpowiedzialny był Marcello Gandini, człowiek, który dopiero co skończył rysować Miurę dla Lamborghini, a teraz postanowił całkowicie odwrócić zasady gry. No i nazwa – Carabo – wywodząca się od włoskiej nazwy chrząszcza, nie była przypadkowa. Lakier? Zielony, metaliczny, z neonowymi, pomarańczowymi akcentami.
Alfa Romeo Carabo: Nożycowe drzwi i agresywne linie – Symbol nowej ery w motoryzacji
Jeśli Miura była seksowną, krągłą włoską pięknością, to Carabo było surowym, technicznym geniuszem – bez zbędnych zaokrągleń i upiększeń. Klinowaty kształt, ostre linie, agresywne proporcje, a do tego hydraulicznie unoszone do góry nożycowe drzwi. I te drzwi, jak się później okazało, miały stać się znakiem rozpoznawczym Lamborghini – zwłaszcza w takich modelach jak Countach czy Diablo. Co tu dużo mówić – bez Carabo nie byłoby tych kultowych modeli.
Technologia z toru – V8 Tipo 33 w kosmicznym nadzwyczajnym nadwoziu
Pod aluminiową karoserią Carabo, skrywał się silnik, który był równie imponujący, co jego nadwozie. V8 o pojemności 2 litrów, wywodzący się bezpośrednio z wyścigowego Tipo 33, został nieco „stłamszony” (no cóż, wyścigówki nie da się tak po prostu wrzucić na drogę), ale i tak rozwijał solidne 233 konie mechaniczne. Nieźle, jak na tamte czasy, zwłaszcza że prędkość maksymalna wynosiła 260 km/h. I choć Carabo był tylko konceptem, to miał konkretne cele. Jego opływowe kształty miały stanowić poligon doświadczalny dla inżynierów. Badali oni aerodynamikę przy dużych prędkościach, chcąc uniknąć problemów z unoszeniem przodu, jakie pojawiały się w Lamborghini Miura.
Jak bardzo rewolucyjny był ten projekt? Cóż, wystarczy powiedzieć, że Carabo nie miał zamiaru być kolejnym, typowym konceptem, który po paru miesiącach wyląduje w muzealnych zakamarkach. To była zapowiedź przyszłości – coś, co miało wyznaczyć nowy kierunek dla całego przemysłu motoryzacyjnego. Tak jak Miura była rewolucją w latach 60., tak Carabo rozpoczął erę ostrych kątów i klinowych profili, które opanowały lata 70. i 80.
Alfa Romeo Carabo – Zapowiedź przyszłości i nowy rozdział motoryzacyjnej historii
Z zewnątrz Carabo był absolutnie oszałamiający. A co z wnętrzem? Cóż, tu Gandini nie przesadził. O ile z zewnątrz auto wyglądało jak coś wyciągnięte z przyszłości, o tyle w środku dominowały proste linie i – powiedzmy sobie szczerze – dość surowy design. Głęboka kierownica, wskaźniki analogowe daleko od oczu kierowcy – to nie były rzeczy, które wyprzedzały epokę. Ale kto by się tym przejmował, kiedy siedząc w środku, miałeś uczucie, że prowadzisz statek kosmiczny? I choć Carabo nie trafiło nigdy do produkcji, to jego wpływ na motoryzację jest nie do przecenienia. Wszystkie te supersamochody z lat 70. i 80. – Lamborghini Countach, De Tomaso Pantera, a nawet niektóre Ferrari – czerpały garściami z tego klinowatego kształtu, który Gandini zaprezentował światu. Dziś Carabo można zobaczyć w muzeum Alfy Romeo, choć niektórzy twierdzą, że Bertone też ma jedną sztukę. Auto, które zapoczątkowało nową erę designu, pozostaje jednym z najważniejszych konceptów w historii motoryzacji.
To w Carabo Gandini wprowadził swój patent na nożycowe drzwi, które wkrótce stały się ikoną Lamborghini Countach. Widać też, jak bardzo futurystyczne były te wloty powietrza, rozmieszczone na całym nadwoziu. W tym charakterystyczne „schodki” na tylnej pokrywie silnika, przypominające bardziej element statku kosmicznego niż samochodu.