Aston Martin w końcu wypuścił na tor swoją bestię – Aston Martin Valkyrie AMR-LMH, hipersamochód stworzony specjalnie z myślą o wyścigach Le Mans. Pierwsze testy? Oczywiście na legendarnym torze Silverstone, gdzie samochód po raz pierwszy pokazał swoje pazury.
Silnik, który robi wrażenie
Co wyróżnia Valkyrie? Brak układu hybrydowego. W przyszłym roku będzie to jedyny hipersamochód w tej klasie, który stawia wyłącznie na brutalną moc wolnossącego V12 od Cosworth. 6,5 litra pojemności, 11 tysięcy obrotów na minutę i ponad 1000 koni mechanicznych – ten samochód nie zna pojęcia „zbyt wiele”.
Adam Carter, szef Aston Martin Endurance Motorsport, mówił o Valkyrie z takim entuzjazmem, jakby opisywał własne dziecko: „To czysta maszyna wyścigowa, nowoczesna bestia stworzona do walki na dystansie. Choć testy dopiero się zaczęły, jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co zobaczyliśmy”.
Ekipa na miarę wyzwań
To wspólne dzieło inżynierów Aston Martin Performance Technologies i zespołu The Heart of Racing. Amerykańska ekipa, żeby ułatwić sobie życie, otworzyła europejską bazę w Wielkiej Brytanii, z której będzie prowadzić program startów w FIA WEC. Od 2025 roku mają w planach wystawienie dwóch Valkyrie AMR-LMH w WEC, a do tego dorzucą jeszcze jedno auto na mistrzostwa IMSA w USA.
Na pierwszy ogień za kierownicą zasiedli legendy torów: Darren Turner, Mario Farnbacher i Harry Tincknell. Zespół chwalił się, że to „wielka chwila dla wszystkich zaangażowanych”, a ich szef, Ian James, nie krył dumy. „Jesteśmy na szczycie wyścigów długodystansowych, walczymy z najlepszymi i mamy narzędzia, żeby odnieść sukces” – dodał z pełnym przekonaniem.
Aston Martin Valkyrie AMR-LMH: Co dalej?
Testy Valkyrie AMR-LMH będą kontynuowane na brytyjskich i europejskich torach, a na jesieni czeka ich homologacja. Ale już teraz Aston Martin ma powody do dumy – ten samochód ma szansę namieszać na szczycie motorsportu.