1990s historie Made in france Prototypy

Bugatti EB112: Włoska rewolucja w Francuskiej legendzie

Bugatti EB112: Pod koniec lat 80. XX wieku marka Bugatti, założona przez Włocha Ettore Bugatti w 1909 roku, przeszła w ręce… innego Włocha – Romano Artioliego. Brzmi jak włoska rodzinna robota, co? Niestety, w tym przypadku krewna fortuna nie dopisała.

W 1991 roku, w 110. urodziny Ettore, firma zaprezentowała supersportowy model EB 110. Choć na papierze brzmiał jak rewolucja (jedynie 140 wyprodukowanych egzemplarzy), to w rzeczywistości sprzedaż kulała, a Bugatti znowu zaczęło przeżywać chwile jak Titanic na spotkaniu z górą lodową. Ale Artioli nie poddał się tak łatwo.

Bugatti EB112 – Bugatti na Sterydach?

W 1993 roku pojawił się nowy pomysł: luksusowa limuzyna Bugatti EB 112. Dźwięk limuzyny i Bugatti w jednym zdaniu może wywołać zmieszanie, ale to była wizja, którą Bugatti chciało realizować – coś pomiędzy sportem, elegancją i statkiem kosmicznym.

Zaprezentowany w Genewie, ten czterodrzwiowy „okręt” (bo inaczej tego nie nazwiemy) miał zmieścić pięć osób w warunkach luksusu, które dziś bardziej kojarzą się z limuzynami dla głów państw.

I nie, to nie był zwykły sedan. Spadzisty tył nadawał mu charakteru coupé z odrobiną kombi. Stylistyka bezczelnie nawiązywała do legendarnych przedwojennych modeli Bugatti, zwłaszcza Atlantic 57SC. Nawet światła tylne występowały w dwóch wersjach: raz były umieszczone w zderzaku, raz nad nim. Dla tych, którym brakowało „blingu”, dodano delikatny spoiler. Tak, spoiler na limuzynie.

Potęga Pod Maską – 12 Cylindrów i 300 km/h

Pod tą elegancką maską znajdowała się prawdziwa bestia – widlasta „dwunastka” z 455 KM. Cała moc płynęła na wszystkie cztery koła, co jak na tamte czasy było rzadkością, zwłaszcza w limuzynach. EB 112 ważyło solidne 1,8 tony, ale mimo tego do setki rozpędzało się w zaledwie 4,4 sekundy, osiągając prędkość maksymalną 301 km/h.

Nieźle, prawda? Dziś to wynik, który pasowałby do sportowych coupe, a nie do czterodrzwiowej limuzyny, która wyglądała jak coś, co prezes wielkiej korporacji kupiłby dla siebie na weekend.

Bugatti EB112: Aluminium, Włókno Węglowe i Koniec Marzeń

Nadwozie tej limuzyny było wykonane z aluminium, ale najciekawsza była płyta podłogowa – cała z włókien węglowych. W latach 90. było to rewolucyjne, coś jak używanie kryptonitu w motoryzacji.

Jednakże, mimo rewolucji technologicznej, EB 112 nigdy nie trafił na linie produkcyjne. Bugatti ponownie zatonęło w 1995 roku, a w 1998 marka została przejęta przez Volkswagena. Ten postanowił pójść w zupełnie inną stronę, prezentując bardziej znane EB 218. Ale wracając do EB 112 – kilka wyprodukowanych egzemplarzy znalazło swój dom w Monaco Racing Team. A reszta? No cóż, historia Bugatti pełna jest niedokończonych opowieści.

Czy Świat Tęskni za Bugatti EB112?

Czy Bugatti EB 112 mogłoby zmienić motoryzacyjny świat, gdyby weszło do produkcji? Może tak, może nie. Ale jedno jest pewne: świat byłby o wiele bardziej interesujący z limuzyną, która wygląda jak superauto i jeździ jak samolot odrzutowy.

O autorze

Mam 20 lat i jestem redaktorem naczelnym Corsa Classica oraz twórcą kanału Jazdajakmarzenie na TikToku, gdzie zgromadziłem już ponad 50 tysięcy obserwujących. Moja pasja do samochodów zaczęła się w wieku 5 lat i od tamtej pory nie przestaję zgłębiać świata motoryzacji – od największych wystaw jak Goodwood i Essen Motor Show po muzea samochodowe w całej Europie. Latami zbierałem modele aut od Autoart po CMC, ucząc się każdego detalu. Dziś tworzę treści, które przyciągają prawdziwych pasjonatów motoryzacji.