Oto on – koncept Jaguar GT, który przedwcześnie wyciekł do sieci, zanim zdążył oficjalnie zadebiutować podczas Miami Art Week. Trzydrzwiowe coupe, będące zapowiedzią elektrycznej przyszłości marki, wywołuje mieszane emocje. A raczej – kontrowersje. I trudno się dziwić. Czy ktoś może mi wyjaśnić, co ten samochód ma wspólnego z Jaguarem?
Zdjęcia sugerują, że Jaguar kompletnie odleciał od swoich korzeni. Klasyczne linie i elegancja, które kiedyś definiowały tę markę, ustąpiły miejsca futurystycznym kratkom wypełniającym przód i tył. Wąskie reflektory wyglądają jak z filmów science fiction, a brak tradycyjnych tylnych lamp to już chyba żart.
Jeśli liczyliście na wnętrze pełne stylu i wyrafinowania, możecie się rozczarować. Owalna kierownica, brak przycisków, a pomiędzy fotelami centralny tunel wykończony na złoto – to bardziej wygląda na konkursowy prototyp, a nie luksusowy samochód. Gdzie podziały się te detale, które kiedyś sprawiały, że wsiadanie do Jaguara było jak wstęp do arystokratycznej baśni?
Jaguar zapowiada, że GT Concept to początek nowej ery. Czyli ery, w której marka najwyraźniej zapomina, kim jest. Elektryczne czterodrzwiowe GT z zasięgiem 400 mil ma trafić na drogi w 2026 roku. Ale czy ktoś będzie chciał je kupić, wiedząc, że Jaguar zamienia się w kolejnego „innowacyjnego” producenta, który chce wyglądać futurystycznie, zamiast trzymać się swojej tożsamości?
Kiedyś Jaguar był synonimem klasy i pasji do motoryzacji. Dziś? Wygląda na to, że w zamian za przyszłość, która nosi nowe, dziwaczne logo „JaGuar”, marka poświęciła swoją duszę.