2000s 2010s hypercars Supersamochody

Zenvo ST1 jest trochę kapryśne


Zenvo to marka o krótkiej historii, ale ogromnych ambicjach. W 2004 roku Troels Vollertsen postanowił, że Dania, znana z rowerów i hygge, zasługuje na coś, co wywoła globalny hałas. Tak powstało Zenvo ST1 – pierwszy projekt, który w 2008 roku zszedł z desek kreślarskich prosto na tor. I trzeba przyznać, debiut robił wrażenie. Wygląd? Agresja podana na zimno, jak skandynawski minimalizm, ale na sterydach.

Zenvo ST1: Potwór w liczbach

Pod maską ST1 zainstalowano 7-litrowe V8 z turbosprężarką i kompresorem, które wykrzesały absurdalne 1104 KM i 1430 Nm momentu obrotowego. Efekt? Przy masie 1376 kg i nadwoziu z włókna węglowego ST1 rozpędzało się do setki w 3 sekundy, a dwusetkę osiągało w 8,9 s. Maksymalna prędkość, zablokowana elektronicznie, wynosiła 375 km/h. Wszystko trafiało na tylną oś przez 6-biegową skrzynię manualną. Żeby kierowca nie skończył swojej przygody na pierwszym zakręcie, Zenvo wprowadziło trzy tryby jazdy: Normal (650 KM z pełną kontrolą trakcji), Sport (850 KM i tylko niezbędna pomoc) oraz Race – 1104 KM bez żadnych zabezpieczeń. Ten ostatni to jazda dla nielicznych.

Top Gear: Stig kontra Zenvo ST1

Zenvo ST1 miało szansę zaprezentować swoje możliwości w jednym z najsłynniejszych programów motoryzacyjnych świata – Top Gear. Jak przystało na debiutanta, duński supercar wywołał emocje, choć niekoniecznie takie, jakich oczekiwano.

Podczas 21. serii programu Stig, tajemniczy kierowca w białym kombinezonie, wziął ST1 na mokry tor testowy w Dunsfold. Wynik? 1:29,9 – czas gorszy od BMW M5. Ale liczby to tylko część historii. Na trasie Zenvo miało spore problemy z przyczepnością, co na mokrej nawierzchni nie powinno dziwić przy takiej mocy i napędzie na tył. Znacznie bardziej zawstydzające były problemy techniczne. Test zakończył się awarią hamulców i sprzęgła, co postawiło duńskiego debiutanta w bardzo złym świetle.

Zespół Zenvo nie poddał się i wrócił na plan z poprawionym egzemplarzem. Niestety, ich upór przyniósł katastrofę. Na oczach ekipy Top Gear i widzów na całym świecie ST1 stanęło w płomieniach po awarii układu chłodzenia. Scena, która miała być triumfem technologii, zamieniła się w spektakularną porażkę.

Powtórka z rozrywki – Copenhagen Historic Grand Prix 2015

Jakby tego było mało, dwa lata później Zenvo ST1 ponownie zaprezentowało swoje „efekty specjalne” podczas Copenhagen Historic Grand Prix. Tym razem samochód zapłonął na oczach zgromadzonej publiczności, potwierdzając swoją reputację jako jednego z najbardziej kapryśnych superaut w historii.

Zenvo ST1 chciało być potworem na torze i konkurentem dla legend takich jak Bugatti Veyron czy Koenigsegg, ale ostatecznie zapisało się w pamięci bardziej jako maszyna podatna na samozapłon niż mistrz prędkości. Mimo to, trzeba przyznać – Zenvo nigdy nie brakowało charakteru, nawet jeśli płomienie nie były częścią planu.


O autorze

Mam 20 lat i jestem redaktorem naczelnym Corsa Classica oraz twórcą kanału Jazdajakmarzenie na TikToku, gdzie zgromadziłem już ponad 50 tysięcy obserwujących. Moja pasja do samochodów zaczęła się w wieku 5 lat i od tamtej pory nie przestaję zgłębiać świata motoryzacji – od największych wystaw jak Goodwood i Essen Motor Show po muzea samochodowe w całej Europie. Latami zbierałem modele aut od Autoart po CMC, ucząc się każdego detalu. Dziś tworzę treści, które przyciągają prawdziwych pasjonatów motoryzacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *